Dodana: 1 luty 2007 08:01

Zmodyfikowana: 1 luty 2007 08:01

Biedronka kontra Żab(i)a

Mieszkańcy bloku przy ulicy Żabiej 20 w Białymstoku nie chcą w swoim budynku sklepu Biedronki. Przez kilka miesięcy pisali protesty do spółdzielni i administracji osiedla, wzywali policję. Teraz w desperacji swoimi samochodami blokują tirom dojazd do sklepu

Spór pomiędzy mieszkańcami a siecią sklepów Biedronka trwa już od września. Wtedy okazało się, że na dole ich bloku powstanie market. Remont pomieszczeniatrwał do końca marca. Otwarcie sklepu ma być już 13 kwietnia.

- Najpierw to było tylko stukanie młotkiem przez całą dobę. Potem wiercenie od szóstej do dwudziestej drugiej. A teraz kominem wentylacyjnym do mieszkań wlatują nam różne pyły i zapachy - opowiada Magdalena Żukowska, studentka, która wynajmuje w tym bloku mieszkanie. - W czasie sesji musiałam wychodzić do koleżanek, bo w domu nie słyszałam nawet własnych myśli.

Teraz jednak mieszkańcy mają większe zmartwienie - ciężarówki, które dowożą do sklepu towar.

Właściciele Biedronki, kupując lokal przy Żabiej 20, wiedzieli, że do sklepu nie ma ani bezpośredniego dojazdu, ani przewidzianego parkingu dla klientów. Teraz znaleźli dojazd między blokami od ulicy Waryńskiego.

- Kilka razy dziennie żółte ciężarówki lawirują między zaparkowanymi samochodami a bawiącymi się na placu zabaw dziećmi - narzeka Katarzyna Walińska, mieszkanka Żabiej 20. - To jest bardzo wąska uliczka. Jak stanie tam tir, to nie ma mowy, by wjechać czy wyjechać samochodem. A rozładowywanie ciężarówki trwa pół dnia.

- Drugi problem to niebezpieczeństwo, że taki tir podczas cofania może po prostu kogoś rozjechać - wtrąca się do rozmowy Iwona Olszewska, mieszkająca w sąsiednim bloku, przy Żabiej 11/2. - To chyba logiczne, że boimy się o nasze dzieci. Teraz w ogóle strach wypuszczać je z domu.


Mieszkańcy wiele razy interweniowali i w Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej, i na policji, i w administracji osiedla. Nikt nie chciał im pomoc. Kilka dni temu wzięli sprawę w swoje ręce i postanowili utrudnić tirom Biedronki dojazd do sklepu.

- Zastawiamy naszymi samochodami cały parking tak, aby ciężarówka nie miała możliwości wjechania. Do pracy chodzimy na piechotę lub jedna osoba z bloku rozwozi pozostałych - wyjaśnia Olszewska. - To już desperacja. Ale innego wyjścia nie mamy.

Gazeta Wyborcza

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook